Drugi fragment jest zainspirowany obrazkiem, który widziałam na deviantart. Jak chcecie więcej to mówić, bo trochę tam coś jeszcze się znajdzie.
Ok Astal idzie czytać jak to inspirująca była Młoda Polska.
P.s. Te scenki nie są powiązane ze sobą. Dzieją się mniej więcej w okresie od 5 - 7 klasa.
-
Dzięki
Hagrid! – zawołała Lily, odwracając się przez ramię. W ramionach dźwigała wiklinowy kosz. –
Odniosę wszystko, jak skończę.
Ruszyła,
chrupiąc po świeżym śniegu, w stronę brzegu zakazanego lasu. Tam, na niższych
drzewach zaczęła rozwieszać wyjmowane z kosza ptasie smakołyki. Nie musiała
długo czekać, aż zjawili się pierwsi amatorzy. Rozćwierkane wróble zleciały się
chmarą i obsiadły najbliższy krzak. Uradowana dziewczyna obserwowała je chwilę,
a potem zajęła się kawałkami słoniny dla sikorek. Nagle usłyszała za sobą
chrzest śniegu. Zerknęła przez ramię i aż pisnęła. Na granicy lasu, nie dalej
niż dwa metry od niej stał jeleń i przyglądał jej się ciekawie. Wstrzymała
oddech, aby nie przestraszyć zwierzęcia i w bezruchu obserwowała jak zbliża się
do niej. Powoli, bardzo powoli, sięgnęła do koszyka i wciągnęła kulę sklejoną z
nasion i orzechów. Zwierze poruszyło rogatym łbem i zbliżyło się jeszcze bardziej.
-
Jesteś
głodny? – zapytała Lily, z uwielbieniem patrząc na jelenia. Nie znała się za
bardzo na tych zwierzętach, ale wydawało jej się, że po porożu jelenia można
ocenić jego wiek. Jeżeli tak, to ten musiał być dość młody, bo gałęzie jego
rogów nie były bardzo rozłożyste.
Jeleń zaczął
skubać ptasi przysmak ku radości Lily. Co chwila zerkał na nią wielkimi,
aksamitno brązowymi oczami .
-
Jesteś
prześliczny – szepnęła Lily, bojąc się poruszyć gwałtowniej, aby go nie
wystraszyć. – Mogę… mogę dotknąć twoich rogów? – sięgnęła wolną ręką ku porożu,
ale jeleń parsknął, a z jego nozdrzy buchnęła para. Lily wystraszyła się
trochę. – Ok., ok. Rozumiem: nie dotykać rogów. Jak z Potterem i jego
okularami…
Podrapała
jelenia za dużym, miękkim uchem, a potem zaczęła gładzić go po nosie.
Dziewczyna, zastanawiając się czy może zawołać Hagrida, aby mu się pochwalić,
spojrzała przez ramię za siebie. Gdy ponownie jej oczy spoczęły na jeleniu,
okazało się nagle, że to nie zwierze ma przed sobą, a człowieka. Jej ręka spoczywała
na nosie Jamesa Pottera.
-
Mmmm Lily
nie przestawaj – wymruczał Potter, uśmiechając się zawadiacko. – Masz takie
ciepłe łapki…
Lily
wrzasnęła wystraszona i odskoczyła. Potter parsknął śmiechem, ale zanim zdążył powiedzieć
coś jeszcze, wściekła Lily z impetem wsadziła mu na głowę koszyk, a potem
jeszcze zdzieliła pięścią.
-
Jesteś
nienormalny, Potter! Nienormalny!- wrzasnęła, a potem odwróciła się i ruszyła
energicznie w stronę zamku.
-
Och daj
spokój, Evans! Przecież to było śmieszne! – zawołał Jim, po czym ruszył w
pościg. – Sama przyznasz mi racje, że to było dobre. Śmieszniej było by tylko
wtedy, kiedy byłbym goły.
Dnia
czternastego lutego Lily obawiała się najbardziej ze wszystkich dni w roku. W
prawdzie przez ostatnie dwa lata James Potter nie wyskakiwał już z niczym
żenująco głupim, ale jednak niepokój ciągle w niej pozostawał.
Powoli żuła
śniadanie, rozglądając się czujnie dookoła. Liz i Mandy, siedzące naprzeciw
niej chichotały, słuchając Megan, relacjonującej swoją wczorajszą randkę.
-
A wtedy
powiedziałam mu… – wydyszała Meg, starając się powstrzymać od chichotania. –
Nie byłam za bardzo pewna czy patrzy na mnie, czy na moją podartą pończochę…
Tam było tak cholernie ciemno… Powiedziałam mu, że wcale się nie gniewam, ale
skoro ma tak złego cela, to nie wróżę mu długiej kariery ścigającego.
Mandy i Liz
ryknęły śmiechem, tak gwałtownym, że zatrząsł się od niego stół. Liz zniknęła
na chwilę pod stołem, bo tak bardzo się śmiała, że musiała się zgiąć w pół.
Mandy ocierała oczy krawatem.
W tym
momencie do Wielkiej Sali weszli James i Syriusz. Wyglądali jak dwa skrajne
bieguny huśtawki emocjonalnej – Jim promieniał szczęściem, a Black łypał na
wszystkich złowrogo. Potter wcisnął się
na ławkę między Meg i Liz, tak, aby siedzieć naprzeciwko Lily. Dziewczyna
poniosła na niego oczy, a on obdarzył ją szerokim uśmiechem.
-
W czym mogę
ci pomóc, Potter? – zapytała, a on zaczął szperać nerwowo w swojej szkolnej
torbie. Po chwili wyciągnął z niej jadowicie różowy kartonik i podał Lily.
-
Kolejna
kartka? Daj ocenię, jak bardzo nienormalna jest tym razem.
-
Przeczytaj.
Dziewczyna
zerknęła na podaną jej walentynkę. Środku, po lewej stronie James narysował
wielkie, koślawe serce a po stronie prawej nabazgrał wierszyk:
Na górze
róże,
Na dole
lilie,
Jeżeli się ze
mną umówisz,
Przestanę
dręczyć Snape’a na chwilę.
-
I co? –
odezwał się James pełnym oczekiwania głosem, gdy tylko zobaczył, że skończyła
czytać. – Jest poprawa, prawda?
-
Wolałabym
mniej szantażowania, ale… przynajmniej się rymuje – westchnęła Lily, a on wykonał
gest zwycięstwa.
Lily i jej
koleżanki wstały, aby udać się na lekcje.
-
Rogacz, czym
ty się cieszysz? – warknął Syriusz, który patrzył na swojego przyjaciela z
mieszaniną irytacji i pożałowania na twarzy. – Nie powiedziała, że się z tobą
umówi, nie?
-
Ale nie
podpaliła mi głowy zaklęciem, prawda?
-
No tak –
sarknął Black. – Widzę, że wasz związek właśnie wszedł w bardziej zaawansowaną
fazę – ona już cię nie uszkadza, a ty za to nie molestujesz jej na każdym
kroku.
-
Lily!
Wrzask
Jamesa zakłócił sielankowy spokój sobotniego popołudnia w pokoju wspólnym. Lily
i James wpadli przez dziurę za portretem niczym tajfun. Leżąca na podłodze Liz,
została gwałtownie obudzona i zawarczała ze złością. Remus podniósł głowę znad
książki.
-
O czym oni
znowu… - jęknęła Liz, naciągając na głowę kaptur swojej sportowej bluzy. Remus,
do którego się zwróciła, westchnął i przewrócił oczami.
-
To było
śmieszne – wrzasnął James.
Lily nadal
szła przed siebie, udając, że go nie słyszy. On deptał jej po piętach, gotując
się ze złości. – Wszyscy się śmiali!
-
Ja, nie –
odezwała się lodowato Lily. Zatrzymała się tak gwałtownie, że Jim wpadł na nią.
Odwracając się smagnęła go włosami po oczach, więc syknął i załapał się za
twarz.
-
No to co w
takim razie dla ciebie jest śmieszne!? Czy ty w ogóle masz jakieś poczucie
humoru?
-
TY mnie nie
śmieszysz, Potter!
-
Więc, gdyby
zrobił to ktoś inny, to byś się śmiała?
-
Nikt nie
wpadłby na taki idiotyzm.
-
To nie był
idiotyzm! To było naprawdę śmieszne. Chciałem ci poprawić nastrój!
-
Nikt cię o
to nie prosił! Jeżeli tak poprawiasz ludziom humor, to ja bardzo dziękuję.
-
Świetnie-
ryknął James, cały czerwony na twarzy. – Jeżeli tak trudno ci dogodzić, to już
wcale nie będę próbował. Już nigdy się do ciebie nie odezwę!
-
I o to mi
cały czas chodzi, Potter!
James zamarł
na chwilę, jakby szybko się nad czymś zastanawiając.
-
O nie, nie
będziesz miała tak dobrze! Skoro nie podobają ci się moje dowcipy, to będziesz
ukarana! – zawołał buntowniczo.- Będę się do ciebie mówił i to cały czas!
Lily wydała
z siebie dźwięk będący czymś pomiędzy warknięciem a westchnieniem, a potem
odwróciła się na pięcie i wmaszerowała na górę po schodach do dormitorium.
Przesympatyczne! Uśmiałam się zdrowo, a o to niełatwo w sesję i ziąb.
OdpowiedzUsuńDzięki,
Mil
Astal !! tak! dużo miniaturek, a może nawet miniaturowe, pełne ff? :D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą to polecam: cisza-jego-oczu.blog.onet.pl
Genialna Koronka
brakowało mi nowego opowiadania. miniatura dobra rzecz. więcej, zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńLubię tego "głupawego" Jamesa!!:d
OdpowiedzUsuńMasz rację ni możesz wrócić do starego, ale zacząć całkiem nowe? :)
OdpowiedzUsuńDroga Astalko,
OdpowiedzUsuńwiedz że Cię Kocham, a Twoje opowiadania zawsze czyta się genialnie, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Zdaję sobie sprawę, że masz swoje dorosłe życie, ale piszesz tego bloga od 2011 roku, a masz tylko 7 notek +prolog. Dodatkowo nie skupiasz się na jednej historii, tylko skaczesz z kwiatka na kwiatek. JA WIEM, ŻE TO JEST TWÓJ BLOG I JEŻELI MI TO NIE ODPOWIADA, TO MAM TU NIE WCHODZIĆ. I właśnie to robię, zaglądam tu coraz rzadziej, gdzie kiedyś zaczynałam dzień i kończyłam sprawdzając czy czegoś nie dodałaś, czy nie zmieniłaś szablonu... Myślę że wiele ludzi sądzi podobnie. Zobacz ilu czytelników miałaś na onecie. Nie piszę tutaj żeby Cię obrazić, ale żebyś zastanowiła się, czy jesteś gotowa na nowe opowiadanie, czy masz na to czas i serce. Jeżeli tak to życzę Ci WENY i będę czytać, ponieważ naprawdę sprawia mi to przyjemność. Pozdrawiam!
Ten komentarz jest dobry, więc muszę na niego odpowiedzieć. Czy ten blog ma sens? Dla mnie ma, bo ktoś go czyta. I nawet jeżeli czytało by go 3 osoby, to i dla nich chętnie bym pisała. Miałam dużo czytelników na onecie? Wiem, i kocham ich za to. Ale to nie ma teraz znaczenia, bo tamto opowiadanie nie wróci. Dlaczego piszę tak mało? Bo gdy zaczęłam tego bloga, w moim życiu działo się wiele złych rzeczy, których sama byłam przyczyną. Ten blog jest trochę śmietnikiem, wiem. Ale piszę to, dlatego, że to moja odskocznia. Na studiach polonistycznych nie pisze się nic. Kompletnie nic, a już na pewno nie fanfikcje fantasy. Oj gdyby wiedzieli, to by w ogóle ze ze mną nie rozmawiali. Chce dalej utrzymywać tego bloga i prowadzić tą historię, a resztę przeniosę na fanfiction.net i tak pisać moje miniaturki. Piszę to opowiadanie dlatego, aby sama sobie sprawić przyjemność. Gdy jest mi źle, albo po prostu się nudzę chciałabym wrócić do tego świata, ale HP już się skończyło więc jakoś sama się ratuję. Muszę się przyznać, że obecnie piszę książkę, a w właściwie ją kończę i planuję uderzać do wydawnictw. To nie jest fantasy niestety, więc dlatego chciałam tu sobie coś innego popisać.
UsuńDzięki za komentarz i za miłe słowa.
Cudna notka! <3
OdpowiedzUsuńKocham twoje poczucie humoru Astal! <3 Jest takie...śmieszne? XD
I rozumiem cię XD Kiedy ja mam się na coś uczyć to ZAWSZE ale to zawsze choć na chwilę muszę sobie włączyć bloga,żeby go poczytać ^^