wtorek, 10 grudnia 2013

Bonus pomikołajkowy

 Niniejsza notka odzwierciedla podły nastrój autorki. 
A.


Na korytarzu szkolnym było tak zimno, że oddech Teddy’ego zmieniał się w obłoczki pary. Cały się trząsł, ale wiedział, że nie może jeszcze wrócić do łóżka.
Na wspomnienie łóżka, poczuł kolejną falę ciarek. Nie spał dziś w ogóle. Chciał się oczywiście trochę zdrzemnąć, ale nie mógł zmrużyć oka, nawet jak owinął się kołdrą i zagrzebał w poduszki. Serce biło mu za szybko. Czuł uderzenia pulsu na skroniach i nadgarstkach. Wszyscy jego koledzy z dormitorium chrapali smacznie w swoich łóżkach. Oni nie mieli tak napiętych nerwów, jak Teddy. Ich problemy niczym nie różniły się od kłopotów zwykłych jedenastolatków.
Porzucił ciepło i miękkość łóżka i udał się na korytarz.
Musiał iść. Musiał znaleźć to miejsce. Musiał jeszcze raz na nich popatrzeć. Czuł się, jakby miał obsesję na tym punkcie. Odkąd podsłuchał rozmowę wujka Harry’ego i babci, nie umiał przestać myśleć o tym przedmiocie.
W końcu dotarł na miejsce. Był tu wczoraj rano i nie wydawało się takie straszne, ale teraz, po zapadnięciu zmroku, w kątach czaiły się cienie, a światło księżyca zmieniało wszystko na straszniejsze i dziwniejsze. Serce waliło mu tak mocno, że wydało mu się, iż widać to pod piżamą.
Zatrzymał się przed właściwymi drzwiami i przełknął głośno ślinę. Jeszcze ostatni raz obejrzał się za siebie, aby upewnić się czy nikt go nie widział, a potem nacisnął klamkę.
Nigdy, przenigdy nie odczuł, że jest tak naprawdę sierotą. Miał babcię, miał Potterów. Nawet Hagrid nalegał, aby nazywał go dziadkiem, jako, że żadnego już nie miał. Miał wielką, wspaniałą rodzinę i aż do tamtego momentu, gdy podsłuchiwał skulony za kanapą babcię i wujka. „Sierota” to słowo zakuło Teddy’ego bardzo mocno, chociaż tak naprawdę Harry nazwał tak siebie.
Nie mógł przestać o tym myśleć, więc za dnia przeszukał cały zamek. W końcu je znalazł. Nie podszedł do niego, tylko się przyglądał z progu. Chciał poczekać do wieczora, do jakiejś dogodniejszej chwili, kiedy zza drzwi nie będzie słyszał gwaru szkoły. Wolał wyruszyć na taką wyprawę w nocy, bo wydawało mu się, że tak jest bardziej intymniej.
Zwierciadło Ain Eingarp.
Na palcach podszedł do niego, tak jakby wydawało mu się, że może przestraszyć to, co pokaże mu odbicie.
-        Cześć – powiedział cicho, kładąc obie dłonie na tafli lustra.
Stali tam przed nim i patrzyli na niego z zachwytem. Byli tacy, jak na zdjęciach, które babcia oprawiła w ramki i powiesiła w salonie. Chociaż tu wydawali się o wiele wspanialsi.
Mama miała śliczne fioletowe włosy. Teddy nawet nie wiedział, że jego włosy zmieniły się na ten sam kolor. Miała nawet jego własny pękaty, zadarty nos. W twarzy ojca rozpoznawał swoje kości policzkowe i nawet usta. Teddy siadł powoli na zimnej podłodze, nie mogąc oderwać od nich oczu. Poczuł, że chce mu się płakać, więc zaczął szybko mrugać powiekami. Nie chciał sprawiać rodzicom przykrości.
-        Wujek Harry wszystko mi o was powiedział.
Mama spojrzała na niego i uśmiechnęła się przez łzy. Ojciec złapał ją za rękę, splatając swoje palce z jej. Zdawał się uważnie słuchać syna i nawet kilka razy skinął głową, na znak, że rozumie, kiedy Teddy opowiadał im o sobie. A buzia się chłopcu po prostu nie zamykała. Miał im tyle do powiedzenia. Tyle stracili z jego życia i nie chciał, aby poczuli się źle z tego powodu.
Przychodził co noc. Zasypiał na lekcjach, ale nie dbał o to, bo przestały się one nagle dla niego liczyć. Victorie zaniepokojona jego zachowaniem, postanowiła łazić za nim i obserwować go bez przerwy. Przez to był jeszcze bardziej wściekły i nawet ominął kilka posiłków, aby tylko móc z nimi chwilę pobyć.
Pewnej nocy, gdy znowu siedział przed lustrem, ktoś niespodziewanie otworzył drzwi komnaty. Teddy poskoczył na równe nogi, przerażony. Na progu stał wujek Harry. Pod pachą miał zwiniętą w kulkę jakąś szarą, mieniącą się tkaninę.  
-        Cześć młody – powiedział swobodnie, jakby nie widzieli się parę dni, a nie trzy miesiące temu.
-        Skąd wiedziałeś, że tu jestem? Vic ci powiedziała, tak?
-        Powiedziała, że jest problem, ja sam wpadłem jaki.
-        Ale…
-        Teddy chciałbym z tobą porozmawiać.
-        Znowu ta rozmowa, jak mężczyzna z mężczyzną?
-        Powiedzmy. Wiem, że ostatnia ci się nie podobała, ale tą musimy przeprowadzić. Wiesz już co to za lustro, prawda?
-        Tak. Pokazuje to, czego najbardziej pragniemy. Przepraszam… podsłuchiwałem, jak rozmawiałeś z babcią. Nie chciałem… tak jakoś wyszło.
-        To zupełnie normalne, że chcesz poznać swoich rodziców. Nie winię cię za to. Ale nigdy naprawdę nie rozmawialiśmy o tym, co tak naprawdę znaczy bycie sierotą.
-        A co ty widzisz? – zapytał szybko Teddy. – Co widzisz, gdy patrzysz w to lustro?
Harry uśmiechnął się. Wyminął chrześniaka i stanął naprzeciw zwierciadła. Tak dawno ich nie widział. Tak wiele lat temu stał w takiej samej pozycji. Tak dawno… wydawało mu się, że to działo się w zupełnie innym życiu. Był wtedy taki mały, że lustro wydawało mu się ogromne. To było nawet zabawne, jak wszystkie rzeczy, które się wydarzyły w życiu Harry’ego, zmieniły sposób postrzegania lustra. Wtedy to bardzo bolało, tak bardzo, że myślał, iż bardziej nie może. Wydawało mu się, że teraz powinno mniej boleć. Nie był gotowy na to, co tym razem lustro dla niego przygotowało.
Ujrzał swoją matkę i ojca, byli tam jak wtedy. Jednak zamiast rodziny, którą wcześniej widział, całego zastępu ciotek, wujków, babć i dziadków, ujrzał Syriusza…Remusa…Tonks…Freda… Dumbledore'a.
Serce ścisnęło mu się tak gwałtownie, że zrobił nagły krok w bok.
-        Wujku? – szepnął przejęty Teddy.
-        Widzę moją rodzinę. Tych, którzy zmarli, zanim zdążyłem ich poznać i tych, którzy odeszli za wcześnie…
-        Ty też?
Harry spojrzał na chłopca, uśmiechając się pokrzepiająco.
-        Doskonale wiem co czujesz, młody. Ale muszę ci powiedzieć to, co kiedyś powiedział mi bardzo mądry człowiek. To lustro nic nie zmieni, Teddy. Nie przywróci ich do życia. Sprawi, że będziesz się czuł co raz gorzej, bo ani ty nie możesz być z nimi, ani z tobą.
Kątem oka uchwycił błękitny błysk niebieskich tęczówek należących do Albusa Dumbledore'a. Dyrektor patrzył na niego, jak zwykle uśmiechając się tajemniczo i wszystkowiedząco. Sprawiał wrażenie, że słyszy jego słowa. Harry nie zamierzał kłamać chrześniakowi, bo on nie pragnął pary wełnianych skarpet na gwiazdkę.
-        To zupełnie normalne, że chciałbyś ich poznać – powiedział do Teddy’ego, kładąc mu rękę na ramieniu. – Ale to nie jest dobry pomysł. Oni by tego nie chcieli. Wyglądasz okropnie i słyszałem, że opuszczasz lekcje. Twój tata by tego nie pochwalił.
-        To jak mam ich poznać inaczej?
-        Zapytaj mnie, babcię… ciotkę Hermionę albo Hagrida. Teddy nasi bliscy tak naprawdę nigdy nie umierają, jeżeli żyją w naszej pamięci. Ty nie masz z nimi wspomnień, więc musisz je pozbierać od innych. Też tak robiłem. Czasami to nie były miłe wspomnienia, czasami bardzo smutne. Obiecuję ci, że powiem ci całą prawdę. O cokolwiek zapytasz.
-        Dzięki, wujku. Jesteś naprawę spoko.
-        Chodź odprowadzę cię do twojego pokoju wspólnego – zaproponował Harry, zerkając na zegarek. – Nie powinieneś się wałęsać sam po korytarzach.
-        A ty się wałęsałeś? – zadał niewygodne pytanie Teddy.
-        No…
-        Wujku miała być cała prawda.
-        Wałęsałem się… Twój tata z resztą też.
-        Super!
Harry otworzył drzwi, przepuszczając chrześniaka. Spojrzał jeszcze ostatni raz przez ramię na lustro stojące pod przeciwległą ścianą. Wszyscy jego ukochani pomachali mu na pożegnanie. Zwalczył w sobie przemożną chęć zostania i ruszył za Teddym. 

6 komentarzy:

  1. Fajny bonusik :) Taki ciepły i rozdzinny mimo, że to tylko złudzenie. Podoba mi się, że te postacie w lustrze w twojej wersji są jakby żywe i reaguje na słowa na zewnątrz. Że to nie jest tylko wyobrażenie. Okropnie przychodziło mi pogodzenie się ze śmiercią Tonks i Lupina, chyba nadal mi się nie udało.
    Nie mogę się doczekać jednak kolejnego rozdziału :D
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj ja nawet teraz nie mogę przeżyć, że Rowling uśmierciła Syriusza T.T

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż mam łzy w oczach. Prawie tak samo jak wtedy gdy umarł Syriusz oraz kiedy po bitwie o Hogwart okazało się, że Lupin, Tonks i Fred nie żyją. Szkoda, że nawet w świecie czarodziejów nie da się komunikować ze zmarłymi.
    MP

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany... Wspaniała miniaturka :)
    No tak, nie wiadomo co się stało ze zwierciadłem...

    OdpowiedzUsuń