sobota, 30 marca 2013

Bonus wielkanocny. Gender bender.


Hm... To się stało przez przypadek. Czasami się nudzę przez te 3,5h, kiedy podróżuję sobie autobusem do domu. Pomyślałam, że taka głupotka nadaje się na wielkanocny bonus :D
Właściwy rozdział w przyszłości, chociaż nie wiem kiedy, bo kwiecień zapowiada się bardzo intensywnie.
Wesołych świąt, 
Wasza Astal.



No i jak on miał się na nią złościć? Jak to w ogóle było możliwe, żeby teraz pobiegł do wicedyrektora na skargę? Może jest głupawa, ale przecież nie można jej odmówić, że jest bardzo zabawna i czasami rozbrajająca.
Jaime Potter stała przed nim, cała umazana farbą i patrzyła na niego wyzywająco.  Liam Evans spojrzał najpierw w górę, ku sufitowi, a potem na swoje buty. Od razu pomyślał, że jego buty są porządne, zgodne z regulaminem, a Jaime ma na nogach jakieś dziwaczne, pstrokate trampki.
-      Doniesiesz na mnie? – zapytała słodkim głosikiem dziewczyna, trzepocząc rzęsami.
-      Nie rób tak – poprosił Liam, wzdychając ciężko. – Co ty w ogóle tu zrobiłaś?
-      Chciałam narysować węża Slytherinu i…
-      I nie sięgnęłaś wyżej, więc wąż nie ma głowy.
-      Dziękuję ci, kapitanie oczywisty – burknęła Jaime, szurając stopami.
Liam zabębnił palcami w puszkę farby, którą trzymał. Z początku bardzo się bał tej Potter. Ona i jej koleżanki są bardzo mało kobiecie, jeżeli chodzi o zachowanie. Liam czuł się przy nich niezręcznie, bo zawsze się bał, że obśmieją go bezlitośnie i naciągną majtki na głowę. O ile Rema i Petra były w miarę sympatyczne, to Siri i Jaime były istnymi diabłami w minispódniczkach.
-      Mogę sobie iść? – zapytała błagalnym tonem Jaime.
-      Przecież ja muszę to zgłosić…  Ja rozumiem jeszcze bazgranie po ścianie ołówkiem, ale to… to ma prawie trzy metry długości!
-      Czy to nie kot woźnej?
Liam spojrzał na dziewczynę a ona bezgłośnie powiedziała „błagam cię”. Niewiele myśląc chłopak cisnął farbą w kota, a potem złapał Jaime za rękę i pociągnął za sobą. Jamie była tak zaskoczona reakcją chłopaka, że z początku z wrażenia plątały jej się nogi. Gdy tylko odzyskała opanowanie, w raz z nim przyszło jej poczucie godności. Już, już chciała wyrwać rękę Liamowi i prześcignąć go w biegu, gdy nagle przypomniało jej się to, co kiedyś powiedziała jej Rema – „nie możesz zawsze pokazywać, że jesteś lepsza od chłopaka. Daj sobie raz na wstrzymanie i pobądź trochę dziewczyną”.  Prawda była taka, że Jaime zawsze denerwowała się nieposzlakowaną uczciwością Liama. Był taki sztywny i zawsze przygotowany na lekcje. Zdobywał mnóstwo punktów dla Gryffindoru i nauczyciele nie mogli się go nachwalić. Był taki obrzydliwe idealny… Bezustannie robiła wszystko, aby go znienawidzić, ale tak naprawdę nigdy jej się to nie udało.
-      Tutaj – rozkazał Liam i wepchnął nieobecną myślami Jaime za jakieś drzwi.
-      To schowek, prawda?
-      No… - przyznał oczywistość Liam.
Stali obok siebie bardzo blisko. Oczywiście nie było potrzeby, aby Liam obejmował Jaime, ale to robił. Co więcej, przyciskał dziewczynę do siebie obiema rękami. Okulary Jaime wbijały się jej boleśnie w nos, jednak była tak zachwycona swoją obecną sytuacją, że bała się nawet za głęboko oddychać. 
-      Teraz jesteś współwinny – odezwała się w końcu, a w jej głosie słychać było źle skrywany triumf. 
Zza drzwi schowka słychać było tupot stóp na korytarzu i natarczywe miauczenie. Woźna najwyraźniej wyruszyła w pościg za winnym malowidła na ścianie. Liam przycisnął  Jaime mocniej do swojej piersi.
-      Em… Jak myślisz, ile tu powinniśmy siedzieć? – zapytała w końcu Jaime. Liam poruszył się nerwowo, pochylając się, aby przyłożyć ucho do drzwi.
-      Nadal słyszę głosy.
-      To chyba nie najlepszy moment, żebym wyznała ci, że podkochuję się w tobie od drugiej klasy? – wypaliła Jaime.
Liam zachłysnął się powietrzem i cały zdrętwiał. Dziewczyna dopiero po dłuższej chwili zdała sobie sprawę, że to, co powiedziała było naprawdę bardzo bezmyślne.
-      Boże… -jęknęła, pospiesznie odsuwając się od chłopaka. – Co ja gadam? Co cię to w ogóle obchodzi, nie? Ja zawsze robię sobie takie akcje… Ja nawet nie wiem, dlaczego mi się podobasz. Jesteś przecież taki lamerski i do tego płakałeś w pierwszej klasie, jak zleciałeś z miotły. 
-      Złamałem sobie wtedy rękę – wtrącił obronnym tonem Liam.
Zapadła cisza. Jaime odruchowo przygładzała swoje wiecznie sterczące we wszystkie strony włosy i rugała się wewnętrznie za głupoty, które teraz powiedziała. To by było na tyle, jeżeli chodzi o bycie kobiecą – udało jej się wytrzymać aż całe trzy minuty. Nie dość, że wyznała mu miłość tak zupełnie od czapy, to jeszcze go obraziła i przypomniała mu traumatyczne przeżycia. Nowy rekord w robieniu z siebie idiotki, a jeszcze przecież nie było obiadu. 
-      Czy moglibyśmy się umówić, że ja tego wszystkiego nigdy nie powiedziałam?
-      Nie.
-      Nie?
-      Niby jak mam zignorować to? Pierwszy raz mi ktoś wyznał miłość.
-      Hm… no tak. Duże wydarzenie w życiu każdego faceta. Pewnie tylko żałujesz, że to ode…
Drzwi gwałtownie otworzyły się, a światło oślepiło Jaime i Liama. Gdy tylko ich oczy przyzwyczaiły się do jasnego korytarza, ujrzeli wysoką i smukłą sylwetkę wicedyrektora. Liam poczuł, że  Jaime złapała go mocniej za rękę. Tak, wicedyrektor był osobą, której należało się bać. Każdy, kto twierdził inaczej, powinien z całą pewnością zgłosić się do Św. Munga na oddział zamknięty.


-      Co robiliście w schowku? – padło pytanie.
Zarówno Jaime, jak i Liam, mieli opuszczone głowy. Ona pewnie robiła to z wieloletniego doświadczenia, gdyż nie pierwszy raz znalazła się w tym gabinecie, w roli winowajcy. On jednak robił w głowie szybkie kalkulacje i błyskawicznie ustalał priorytety. 
-      To, co mogą robić dziewczyna i chłopak w schowku, panie profesorze – powiedział z mocą Liam, podnosząc mężnie głowę. Jaime drgnęła i zerknęła na niego zza okularów. W jej oczach był czysty podziw. 
McGonagall zamarł z przerażeniem na twarzy. Jego oczy stopniowo zwężały się, a zmarszczka między brwiami pogłębiała. Liam dzielnie znosił jego spojrzenie, nie odwracając wzroku, chociaż cały się pocił i zaczęło mu być słabo.
-      A ten wąż? – wycedził profesor, zaplatając ręce na piersi.
Jaime podniosła głowę. W jej oku błysną diabelski chochlik. 
-      Och jej! Panie profesorze! Tak daleko się nie posunęliśmy – zaszczebiotała, udając zawstydzenie.
-      Milczeć!
Liam ugryzł się w wargę, aby nie ryknąć śmiechem. Jaime posłała mu piękny uśmiech, ukazujący komplet jej białych zębów. Serce chłopaka urosło i poczuł, że zdolny jest do rzeczy, do których wcześniej nie był, czyli do rzeczy szalonych. 
-      Nie wierzę, że jesteś niewinna, Potter! Ty zawsze jesteś winna.
-      Nie wszystkiego, panie profesorze! 
-      Evans – powiedział nagle wicedyrektor, a Liam wyprostował się niczym struna. Jaime zmarszczyła nos z dezaprobatą, jednak taka reakcja była silniejsza od niego. Jego zamiłowanie do regulaminu i zasad było po prostu jego drugą naturą. – Powiedz mi prawdę. Przecież ty nie możesz być w to zamieszany. Prefekt… Kto jest autorem tego koszmarnego bohomazu na ścianie?
Jaime poruszyła się, zapewne chcąc się oburzyć, ale Liam dyskretnie nadepnął jej na stopę.
-      Mówimy prawdę, panie profesorze. Nie mamy zielonego pojęcia, o czym pan mówi.
-      Kłamiecie w żywe oczy!
Ponownie oboje opuścili głowy, milcząc. Wicedyrektor westchnął, pocierając dłonią twarz.
-      Dla każdego po tydzień odsiadki. Przydział dostaniecie jutro – zawyrokował, machając na nich, aby zniknęli mu sprzed oczu.- Jeżeli jeszcze raz was spotkam, w chociaż troszkę dwuznacznej sytuacji, wezwę waszych rodziców.
Liam złapał Jaime za rękę i razem wypadli z gabinetu, zanim dziewczyna zdążyła dodać jakąś głupawą uwagę. Jaime dała się Evansowi powieść, chociaż tym razem bardziej świadomie i z gracją. 
-      Masz jaja, Evans – oceniła, a on zarumienił się wściekle, ale dzielnie wytrzymał spojrzenie jej orzechowych oczu.
Sięgnął i poprawił jej okulary. Chciał też ugładzić jej potargane włosy, ale zrezygnował, bo zorientował się, że to wcale nie jest potrzebne. Gdyby nie były w nieładzie, to by już nie były czymś, co wyróżniało Jaime spośród innych dziewczyn, tak obsesyjnie dbających o swój wygląd.
-   Czy… czy jeżeli cię teraz pocałuję, to dostanę w pysk? – zapytał ostrożnie, marszcząc ciemno rude brwi. 
Pociągnąwszy go za krawat, sprawiła, że schylił się. Ich twarze były na tej samej wysokości, więc spokojnie mogła ująć jego buzię w obie ręce. Z początku przeraził się, że ona zaraz go zabije, ale zorientował się szybko, że Jaime uśmiecha się od ucha do ucha.
-      Boże już myślałam, że nigdy o to nie zapytasz!

10 komentarzy:

  1. nieeee....ja chce lily, jamesa i albusa jak zbieraja jajka wielkanocne ktore kroliczek ukrył na łące pokrytej śniegiem:):):) kied notka??? wesolych swita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wesołych. Notka może mieć opóźnienie, bo muszę się skupić na mojej pracy licencjackiej :D

      Usuń
  2. świetna notka, pomysł naprawdę mi się podoba - pierwszy raz coś takiego czytałam :D Czekam na kolejny bonusik w tej konwencji :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz jakiego mam banana na twarzy w tej chwili :D Piękny bonus! Komentuję pierwszy raz, ale po cichu czytam twoje opowiadanie od czasu Huncwotów :) Jestem uzależniona :) Weny i czasu życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Twoje bonusy, zreszta nie tylko bonusy, ale i całą Twoją twórczość, która zawsze poprawia mi humor mniej więcej o milion procent! :)
    Fantastyczne, cały czas się śmieję :D

    OdpowiedzUsuń
  5. haha, cóż za prosty pomysł! Opisać bohaterów na opak. Wow!
    Te kilka zdań naprawdę poprawia humor!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie ! Niby nic wielkiego, zwykła zamiana ról, a jednak dało ciekawy efekt :)

    OdpowiedzUsuń
  7. droga astal...kiedy noteczka:) chociaz zaspokój ciekawosc:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastyczne!!! Przeczytałam Lily & Jamesa, a teraz czytam o kolejnym pokoleniu i przy okazji bonusiki... Uwielbiam cię! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ekstra:) na początku nie mogłam załapać o co chodzi ale to bylo bardzo fajne:) czekam na bonus jak Syriusz dowie sie, że jest tata:D pozdrawiam Rogata

    OdpowiedzUsuń